Paluch Maria, Zarys historii Ruchu Światło - Życie, Lublin - Kraków 1998. Natanek Piotr, Ruch Światło-Życie we archidiecezji krakowskiej we latach 1971-1996, Kraków 2004. Dzięcioł Bogusław, Ruch Światło-Życie: refleksja socjologiczna, Bydgoszcz 1996.
Ruch światło i życie. Oaza to ruch katolicki (nie sekta !), który liczy już 50 lat, założył ją Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Warto wspomnieć, iż Oazę niejako tworzył Jan Paweł II. Oaza gromadzi tysiące ludzi, którzy odkrywają prawdziwą radość płynącą ze wspólnoty i z miłości Bożej, każdy może być
To niesamowity czas formacji, poznawania Ruchu, ale także zdobywania narzędzi do bycia animatorem. Miejsce: Dom Ruchu Światło – Życie w Wiśle Jaworniku Termin: 5-17 września 2023 Cena: 1200 zł (zadatek 500 zł) Wszystkich prosimy o zgłoszenie się przez formularz elektroniczny, następnie zostanie przesłana…
Jezus jest Panem! Ruch Światło-Życie w krajach Europy Zachodniej rozwija się głównie w środowiskach polonijnych. Obecnie w 10 krajach. Najliczniejszy jest Domowy Kościół, ale rozwija się także Oaza Dzieci Bożych, grupy młodzieży i dorosłych. Wspólnota Ruchu w Europie Zachodniej liczy około 1350 osób. Pierwsze kręgi Domowego Kościoła powstawały tam w latach
Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego. Związek Centralny Dzieła Kolpinga w Polsce. Związek Harcerstwa Polskiego - Komisja Katolicka. Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej. Związek Polskich Kawalerów Maltańskich. Związek Wychowanek i Wychowanków Zgromadzenia Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Ruch Światło-Życie jest jednym z ruchów odnowy Kościoła. Gromadzi ludzi różnego wieku i powołania: dzieci, młodzież, dorosłych, kapłanów, osoby zakonne oraz małżeństwa w gałęzi rodzinnej, jaką jest Domowy Kościół. Znakiem Ruchu Światło-Życie jest symbol i słowa ΦΩΣ ΖΩΗ (czyt. fos-zoe) – greckie słowa
5STwfY7. Początki tej sekty są podobne do większości hinduskich sekt. Została założona w Indiach w 1949 r. Ojciec obecnego Guru sekty – „oświecony Zbawiciel Wszechświata” – zaczął nauczać po odbyciu „kwarantanny” w Himalajach. Propagował refleksję, medytację, większe uduchowienie oraz krytykował konsumpcyjny styl życia. Wokół niego gromadziło się coraz więcej ludzi i tak powoli zapoczątkowany ruch zaczął przekształcać się sektę. Gdy zmarł w 1966 r. jego następcą został ośmioletni syn – Maharaj Ji. Odziedziczył po ojcu wielką charyzmę, która zaowocowała dynamicznym rozwojem sekty. Szybko zjednał sobie nie tylko wyznawców, ale i także całą swoją rodzinę. W roku 1970 13-letniego Maharaja Ji w ojczystym kraju słuchały już wielotysięczne tłumy. Miał wtedy miejsce uroczysty wjazd nauczyciela do Ner Welhi. Guru przybył pozłacanym rydwanem w otoczeniu słoni i licznej rzeszy wyznawców, którzy oddawali mu cześć. W tym samym roku pierwsi emisariusze wyruszyli na „podbój” Zachodu. Dwa lata później powstały w wielu amerykańskich i europejskich miastach ośrodki Misji Boskiej Światłości. Największą sławę Maharaj Ji zdobył wtedy, gdy zamieszkał w Stanach Zjednoczonych. W 1973 r. na kosmodromie w Houston 25 tysięcy osób oddawało mu hołd, nazywając go Panem Wszechświata. Największe załamanie Misji nastąpiło, gdy niespełna 18-letni Guru ożenił się wbrew woli swojej matki ze stewardesą z United Airlines. Zafascynowany kulturą Zachodu oraz amerykańskim stylem życia zaczął korzystać z licznych uciech tego świata. I tak, zaczął używać luksusowych samochodów, składać wizyty w nocnych lokalach, nadużywać alkoholu. Widząc co się dzieje, jego matka szybko odsunęła Maharaja Ji od władzy, a jego miejsce zajął starszy brat, którego ogłoszono nowym Mistrzem Doskonałym. Zmieniono również nazwę sekty na Towarzystwo Życia Duchowego. Rozłam wewnątrzrodzinny, jak się później okazało, nie miał większego wpływu na dalszy rozwój sekty i, co ciekawe, nie obalił mitu Maharaja Ji, który sam siebie przedstawia jako Boga i Zbawcę Świata. Członkom ruchu wmawia natomiast, że powinni się poświęcić jemu samemu, gdyż jest: „miłością, która daje życie, która pozwala im oddychać, która utrzymuje ich w stanie miłości”. Toteż pośród wyznawców sekty panuje ogromny kult jego osoby, uwidaczniający się zwłaszcza na wszystkich spotkaniach organizowanych przez Misję Boskiej Światłości. Na każdym takim spotkaniu w centralnym miejscu wystawiona jest fotografia Guru ozdobiona kwiatami. Co „pobożniejsi” padają nawet przed nią na twarz. Nazywany Wcieleniem Boskości. Satguru, Prawdziwym Odkrywcą Światła, Rozproszycielem Ciemności, jest dla swoich wyznawców największym a zarazem jedynym autorytetem. Jego wypowiedzi z kolei traktowane są w kategoriach boskości, Paradoksem jest fakt, że od swoich zwolenników wymaga umiarkowania i wyrzeczeń. Sam zaś utrzymywany przez członków ruchu, pławi się w dobrobycie, wiodąc wystawne życie. Podobnie jak ma to miejsce w innych tego typu sektach, istnieje tu ścisła hierarchia dwustopniowa. Wyznawcy dzielą się na tzw. premies, czyli zwykłych i na mianowanych przez samego Guru nauczycieli, zwanych mahatmami czyli oświeconymi. Przejście do drugiego stopnia odbywa się w trakcie ceremonii, której towarzyszą: hinduska muzyka i śpiew monotonnych hymnów do boskiej osoby guru. Praktyki religijne Misji opierają się głównie na hinduizmie. Boga określają jako „Energię kosmiczną” istniejącą w samoistnym świetle, nie mającym źródła. Wg wierzeń sekty, Bóg przybiera postać cielesną, a jego obecnym wcieleniem jest oczywiście sam Guru – Maharaj Ji. Aby się zbawić, trzeba posiąść odpowiednią Wiedzę, która pozwoli oderwać się od iluzji i ułudy tego świata. Dopiero wtedy można doświadczyć Boga czyli Energii Kosmicznej. Stopienie się umysłu ludzkiego z Umysłem Boskim jest możliwe w następstwie poddawania się stałej medytacji. Swoistą mistyfikacją są struktury sekty, opatrzone przez władze zwierzchnie klauzulą największego uprzywilejowania, w tym przypadku boskości. I tak, obok Boskiego Guru mamy Boskich Zarządców Dóbr, Boskie Towarzystwo Handlu Zagranicznego, Boskie Kiermasze Dobroczynności, planuje się nawet założenie Teatru Baletowego, oczywiście Boskiego. Sekta nie stosuje agresywnych działań propagandowych. Adeptami zostają najczęściej ludzie bardzo młodzi, licealiści, studenci czy wywodzący się z tzw. klasy średniej, którzy nie godzą się z istniejącym porządkiem społecznym, pogonią za pieniądzem czy dobrami materialnymi. Cechą wyróżniającą tę sektę spośród innych, która jest zarazem pewnego rodzaju atutem, jest to, że nie wymaga całkowitego zerwania czy ograniczenia kontaktów rodzinnych, towarzyskich, rzucenia pracy czy studiów. Nie wiadomo jednak dlaczego wyznawcy przenoszą się później do tzw. aśramów, czyli wspólnot religijnych. Są to grupy tworzone na kształt komuny, opierające się na wspólnocie majątkowej i wspólnej pracy na rzecz grupy. Obowiązuje tu celibat, ścisły wegetarianizm, zakaz picia alkoholu, palenia tytoniu czy zażywania środków odurzających. Cały czas jest poświęcony kontemplacji i medytacji. Nauczyciele sekty czyli mahatmowie twierdzą, że wiedza, którą przekazują drogą medytacji, pozwala stawać się coraz bardziej spokojnym, opanowanym, tolerancyjnym czyli ogólnie lepszym człowiekiem. Jednak przeprowadzone ostatnio badania socjologiczne wśród członków rodzin należących do Misji przyniosły wyniki znacznie odbiegające od oczekiwanych. Okazało się bowiem, że rodziny te ulegają rozbiciu, nie układa się kariera zawodowa, a kontakty międzyludzkie stają się coraz rzadsze. Ruch ten zyskał największy rozgłos na Zachodzie, zwłaszcza w Niemczech. W Polsce ma kilkaset wyznawców w paru większych miastach. Oprac. Krystyna PotyrałaŹródło zdjęcia: Pixabay
Oaza to ruch katolicki (nie sekta !), który liczy już 50 lat, założył ją Sługa Boży ks. Franciszek Blachnicki. Warto wspomnieć, iż Oazę niejako tworzył Jan Paweł II. Oaza gromadzi tysiące ludzi, którzy odkrywają prawdziwą radość płynącą ze wspólnoty i z miłości Bożej, każdy może być świętym uśmiechniętym! Jan Paweł II często mówił do młodych: “Nie bójcie się świętości, świętość jest dla każdego” i Oaza właśnie tego uczy. Wspólnota Ruchu Światło – Życie przy parafii pw. św. O. Pio pojawiła się niemal na początku jej istnienia. Część młodzieży, która obecnie tworzy parafialną oazę zebrał i formował ks. Andrzej Kołpak (proboszcz). Po pewnym czasie przekazał ją pierwszemu wikariuszowi ks. Rafałowi Kosikowskiemu, który przez 3 lata prowadził te młode owieczki ku świętości ukazując im prawdy wiary, krzepiąc Słowem Bożym i umacniając sakramentami. Od 2007 roku moderatorem wspólnoty jest ks. Krzysztof Maliszewski. Jako ruch odnowy posoborowej bierzemy czynny udział w życiu liturgicznym naszej parafii poprzez angażowanie się w ubogacanie mszy śpiewem, czytaniem Słowa Bożego, świadectwem naszej wiary, którą każdy z nas przeżywa w sposób indywidualny jak i wspólnotowy. Ruch Światło – Życie to nie tylko nazwa bardziej lub mniej brzmiąca, ale to przede wszystkim styl życia. Naszym celem jest osiągniecie pełni świętości wypełniając charyzmat uformowany przez naszego założyciela ks. Franciszka Blachnickiego. W realizacji tego celu pomagają nam spotkania w małych grupach, wspólna Eucharystia jak również luźne spotkania sportowo-rekreacyjne i typowo rozrywkowe, od których bynajmniej nie stronimy. Trzon wspólnoty tworzy diakonia animatorów, która prowadzi około pięćdziesięcioosobową trzódkę uczestników poprzez radości i smutki życia codziennego oraz wskazuje drogę realizacji charyzmatu naszego ruchu. Osoby, które potrafią śpiewać, grać lub chcą się tego nauczyć służą swymi talentami w scholi młodzieżowej i dziecięcej. Nierozerwalną częścią charyzmatu oazowego jest Liturgiczna Służba Ołtarza (ministranci). Cieszymy się, że mamy także chłopaków w naszych szeregach. Zapraszamy serdecznie wszystkich którzy pragną przeżywać swoją wiarę we wspólnocie z ludźmi, którzy pragną podobnie przeżywać swoje życie. Spotkania wspólnoty mamy w piątki o 18:00 (Eucharystia i spotkanie) i w niedzielę o 12:00 (Eucharystia). Aby włączyć się w Ruch Światło – Życie trzeba po prostu przyjść. Zobaczysz jak to funkcjonuje i jeśli będzie Ci to odpowiadało to zostaniesz. Tematy poruszane na spotkaniach to BÓG, WIARA, POWOŁANIE, MIŁOŚĆ, ŚWIADECTWO, ŻYCIE, ZNIEWOLENIA i wiele innych. Zastanawiamy się nad tymi tematami w oparciu o analizę fragmentów Pisma Św. W wakacje wyjeżdżamy na 15-dniowe rekolekcje. W ciągu roku na 3 dniowe (Adwent i Wielki Post). Jeśli do nas dołączysz poznasz lepiej Boga, zawrzesz nowe przyjaźnie, nie spotka Cię tu odrzucenie, każdy jest jedyny i niepowtarzalny, a swoim talentem możesz się spełnić właśnie u nas. Nauczysz się jak żyć by życia nie zmarnować, a gdy uda Ci się wyjechać na rekolekcje to przeżyjesz niezapomniane chwile, a może nawet pierwszy raz świadomie doświadczysz obecności Boga w Twoim życiu!
Dzisiaj, kiedy spotykam ludzi, z którymi jeździłem na oazy jako młody chłopak, jest mi strasznie wstyd. Dałem się wtedy poznać jako straszny burak i samochwała...Do Ruchu Światło-Życie trafiłem przypadkiem. W mojej rodzinnej parafii nie było innej formy duszpasterstwa dla młodzieży niż dzieło ks. Franciszka Blachnickiego. Mając 16 lat nie wiedziałem, że przychodząc na spotkanie do salki na plebanii, zaczynam przygodę, która zmieni moje Wrażliwość na piękno liturgiiZanim pierwszy raz pojechałem na rekolekcje wakacyjne, wydawało mi się, że o liturgii wiem już wszystko – myliłem się. Dopiero regularnie jeżdżąc na 15-dniowe rekolekcje, odkryłem ten skarb, jaki Jezus złożył w ręce takich prozaicznych spraw, jak np. to, że w mszale jest więcej modlitw eucharystycznych niż druga i trzecia, przez odkrycie, że Panie, dobry jak chleb to nie szczyt możliwości współczesnej muzyki sakralnej, aż do pogłębienia swojej własnej pobożności oazie pierwszy raz spotkałem się z Liturgią godzin odmawianą wspólnie i uroczyście. Nic nie smakuje tak jak poranne śpiewanie psalmów z jutrzni w świetle wschodzącego także:Przewodnik: Brewiarz dla początkujących. Jak modlić się Liturgią godzin?2. Miłość to służbaAby ogarnąć 40-, 50-osobową grupę nastolatków w jednym budynku, potrzeba wprowadzenia pewnych reguł funkcjonowania. Jedną z nich jest podejmowanie różnych dyżurów: sprzątanie, pomoc w kuchni, zmywanie naczyń, przygotowanie liturgii etc. Kiedyś miałem poczucie, że zlecanie mi różnych zadań w czasie, gdy mógłbym np. z kimś porozmawiać albo pograć w nogę, jest próbą upokorzenia letniego dnia stojąc przy zlewie i myjąc talerze po hordzie takich jak ja, doznałem olśnienia, po co ja to w ogóle robię – robię, bo kocham. Jestem częścią wspólnoty. Dzisiaj ktoś na mój obiad obierał ziemniaki, jutro zrobię to ja – i będę to robił nie dlatego, że ksiądz mi kazał, tylko dlatego, że kocham tych ludzi, którzy służyli mi wczoraj i będą służyć Potęga wspólnotyDzisiaj, kiedy spotykam ludzi, z którymi jeździłem na oazy jako młody chłopak, jest mi strasznie wstyd. Dałem się wtedy poznać jako straszny burak i samochwała. Ale stopniowo, dzięki przebywaniu z nimi, wielu rozmowom i ich świadectwu życia temperowałem swój życzliwym ludziom, którzy z miłością i troską mówili mi o moich wadach i zaletach, potrafiłem pracować nad sobą i chociaż trochę wyzbyć się paru negatywnych cech. Wspólnota jest jak biblijny tygiel: wypala się w niej to, co niepotrzebne, a zostaje tylko to, co Nie piję i żyjęJednym z charyzmatów Ruchu Światło-Życie jest walka o wolność od nałogów. Dlatego wielu oazowiczów podejmuje Krucjatę Wyzwolenia Człowieka – dobrowolny post w formie abstynencji w intencji walki z alkoholizmem w Polsce. To, że jako nastolatek regularnie co roku „podpisywałem” Krucjatę, prawdopodobnie uchroniło mnie od przedwczesnego picia. Dopiero na I roku studiów pierwszy raz piłem alkohol. Nigdy też nie upiłem się, nie urwał mi się film ani nie miałem kilku lat trwam w abstynencji, a mimo to prowadzę normalne życie: spotykam się ze znajomymi czy uczestniczę w rodzinnych imprezach. Kiedy inni zamawiają piwo albo stawiają na stół coś mocniejszego, ja grzecznie odmawiam. Trwanie w Krucjacie nauczyło mnie asertywności, a argument „ze mną się nie napijesz?” na mnie nie także:Należałem do katolickiej mafii. I jestem z tego dumny5. Troska o innychFormacja w oazie jest przygotowana w taki sposób, że w pewnym momencie z formowanego stajesz się formatorem, czyli tzw. animatorem. Wtedy to na twojej głowie jest organizowanie spotkań w parafii czy odpowiedzialność za uczestników rekolekcji wakacyjnych. Dobry animator jest jak starsze rodzeństwo: współtowarzyszy, pomaga, radzi, ale kiedy trzeba, to wymaga i najmłodszy z rodzeństwa i zawsze byłem oczkiem w głowie rodziców. Dopiero jako animator nauczyłem się odpowiedzialności za młodszych, którzy pewnego dnia zajmą moje Bóg nie gryzieDawno temu, po wieczornej Eucharystii, razem ze wspólnotą oazową z mojej parafii zamknęliśmy się w kościele, przed prezbiterium rozłożyliśmy dywany, wygasiliśmy światła, a ksiądz moderator wystawił nam Najświętszy Sakrament, abyśmy mogli adorować Go w ciszy. Jako gimnazjalista starający się traktować wiarę turboracjonalnie, trochę zżymałem się na ten sposób modlitwy, bo przecież mogliśmy zorganizować to wszystko inaczej, bardziej już pogodziłem się z narzuconą mi formą, usiadłem na dywanie i zacząłem wpatrywać się w środek monstrancji, opowiadając Bogu, jak mi źle, bo zostałem zignorowany. W pewnym momencie potok myśli zamienił się w ciszę, a mnie samego napełniało dziwne ciepłe uczucie miłości i zrozumienia. Spędziłem tak ponad dwie godziny. To małe doświadczenie uświadomiło mi, że Bóg nie jest pradawną mitologią, a prawdziwą żywą Osobą, do której zawsze mogę przyjść i także:Ks. Blachnicki jakiego (może) nie znacie. „Był takim sprinterem, że za nim nie nadążaliśmy”
Trafiłem tam 6 lat temu. Miałem wtedy 14 lat i byłem w siódmej klasie podstawówki. Nie wiem jak dzisiaj wyglądałoby moje życie gdybym nie trafił do ruchu Światło – Życie popularnie zwanego oazą. Oaza to młodzieżowy ruch religijny, ale z początku mało mnie to obchodziło, przyszedłem tam, bo należało do niego wiele fajnych dziewczyn. Przyszedłem tam również, dlatego bo słyszałem, iż jest tam bardzo wesoło a sprawnością, którą miałem wtedy perfekcyjnie opanowaną były wygłupy. Znalazłem, więc pole do popisu. Z biegiem czasu zrozumiałem jednak jak wiele ruch ten może mi dać. Dziewczyny z oazy nadal mi się podobają, nadal się wygłupiam, ale nie to jest najważniejsze. Dzięki oazie odkrywam, że najważniejszy w moim życiu jest Bóg, uczę się żyć nim, na co dzień. Po trudnym tygodniu, który często przynosi różne smutki nie wyobrażam sobie piątkowego wieczoru bez spotkania z ludźmi, którym nie wszystko jest obojętne. Radość, która tam panuje mobilizuje mnie do tego by być lepszym, daje energię by z większym optymizmem patrzeć na życie. Tam nie czuję się „byle jak”, mam świadomość tego, że ludziom tym nie jestem obojętny i nigdy nie czuję się przy nich samotny. Znajduję ludzi, z którymi mogę poważnie porozmawiać, ludzi, z którymi mogę zrobić coś najgłupszego na świecie. Ale nie ludzie tam są najważniejsi, nie twierdzę, że są oni lepsi czy gorsi od tych, których spotykam w szkole czy gdzie indziej. Są oni po prostu inni a najważniejsze jest chyba to, że radość i zrozumienie, które od nich promieniuje pochodzi od Boga, dla, Którego tam przychodzą. Ruch Światło Życie nie działa jak batonik z reklamy po zjedzeniu, którego świat staje się bajeczny, gdyby tak było ruch ten nazwalibyśmy sektą. Oaza nie jest receptą na szczęście, jest po prostu jedną z dróg do tego by znaleźć sens w życiu i starać się być dobrym, bo przecież tylko „bycie dobrym” przynosi satysfakcję i daje szczęście. Często słyszę od ludzi opinię, że oaza jest dla świętoszków, że tam się tylko modlą, itp. Oczywiście modlitwa jest dla nas ważna, ale nie spotykamy się tylko po to, aby się modlić. Razem chodzimy do kina, jeździmy na wycieczki, bawimy się na dyskotekach, pogodnych wieczorach. Jeden z piosenkarzy powiedział kiedyś na koncercie, że: „Jeśli chrześcijaństwo nie jest codziennością to jest dewocją, więc, po co z siebie i z Pana Boga robić kretyna”. Staramy się, więc, na co dzień żyć z Panem Bogiem a pomaga nam w tym oaza. Na oazie uczę się, że ważniejsze jest dawać niż brać. Dlatego rok temu zdecydowałem się zostać animatorem, czyli kimś, kogo zadaniem jest pomoc innym w odnalezieniu swojej drogi podczas spotkań w małej grupie. Oprócz wspólnych piątkowych spotkań gromadzimy się również w takiej formie gdyż łatwiej jest się wtedy otworzyć na drugiego człowieka i łatwiej mówić o swoich problemach i radościach. Ruch ten pozwala również realizować siebie przez takie formy jak teatr, śpiew, sport i na wiele innych pisząc o oazie używałem „wielkich słów”, ale zasługuje ona na nie. W krótkim artykule nie da się o niej napisać wszystkiego, na pewno nie jest ona jedyną drogą, nie wszystkim musi się podobać, ale wiele osób dzięki niej okryło, co rzeczywiście powinno być sensem życia człowieka – nie to, co przeminie razem z nami a więc stanowisko, pieniądze, ale dobro, które czynimy dobro, dzięki, któremu będziemy szczęśliwi na wieki. Na oazę nigdy nie jest za późno. Koleżanka z klasy w wieku 18 lat udała się na nią w tym roku i wcale tego nie żałuje, radością i optymizmem, którą ją wypełniła obdarza całą klasę i nie jest to reklama, ale prawdziwe świadectwo. Zachęcam, więc wszystkich, którzy mają ochotę by spróbowali tej drogi. Na koniec jeszcze pewna historia: ”Pewien profesor ze znanej uczelni będąc na wakacjach wybrał się nad jezioro gdzie wynajął łódkę, którą wiosłował młody wieśniak z pobliskiej wsi. Pływając po jeziorze profesor zagadał wieśniaka - A matematykę pan zna. Gdy ten odrzekł, że nie profesor stwierdził z ironią - To stracił pan jedną czwartą swego życia. Po chwili znowu zapytał - A język polski pan zna. Gdy ten znowu udzielił negatywnej odpowiedzi profesor z jeszcze większą ironią oznajmił, iż ten stracił połowę swego życia. Wtem rozpętała się wielka burza i musieli wyskoczyć z łodzi by dopłynąć do bezpiecznego brzegu. Widząc wielki strach w oczach profesora wieśniak zapytał – A pływać pan potrafi. Gdy ten odpowiedział przecząco wieśniak stwierdził – To stracił pan całe swe życie.” Nie straćmy naszego życia, zajmując się tylko doczesnością, bowiem o wiele istotniejsze jest to, kim jesteśmy niż to co z Krakowa
Ruch Światło-Życie jest oazą "Życie jest pustynią. Grozi nam pustynia. Powiem jeszcze inaczej: groziłaby nam pustynia, gdybyśmy nie tworzyli oaz" /bł. Jan Pawel II/ Idąc dalej tym tropem można powiedzieć, że im więcej jest oaz, tym droga przez pustynię staje się bardziej bezpieczna, a nawet ciekawa. W oazach można zaspokoić pragnienie. Jeśli są one dość blisko siebie, to wędrującemu nie grozi śmierć. Dlatego tak bardzo potrzebne są oazy... Ruch Światło-Życie jest jednym z ruchów odnowy Kościoła wg nauczania Soboru Watykańskiego II. Jego celem jest służba na rzecz "żywego" Kościoła we współczesnym świecie. Pokazuje jak każdy człowiek, niezależnie od wieku, może znaleźć w nim swoje miejsce. Dla każdego uczestnika - dla dzieci, młodzieży, studentów, dorosłych, rodziców, osób konsekrowanych, kapłanów - Ruch ma konkretny program formacyjny. Jest to droga, która prowadzi do Boga i dojrzałego chrześcijaństwa. Pomaga człowiekowi zobaczyć Boga jako źródło i cel swojego życia, odkryć powołanie do szczęścia. Życie człowieka staje się niesamowitą przygodą, gdy otworzy się on na Boga i drugiego człowieka. Prawdy te odkrywane są podczas spotkań we wspólnocie, na modlitwie, przy czytaniu i rozważaniu Pisma Św. , przez żywy udział w Eucharystii. Pierwsza oaza odbyła się w 1954r, a jej uczestnikami byli ministranci. Dynamikę ruchu można porównać do małej roślinki, która w miarę upływu czasu rośnie i tworzy nowe odgałęzienia: Oazę Dzieci Bożych, Młodzieżową i Studencką Oazę Nowego Życia, Oazę Rodzin - Domowy Kościół. Z czasem powstał program obejmujacy 15-dniowe rekolekcje wakacyjne i spotkania formacyjne w ciągu roku. Wypracowane zostały także elementy, ktore włączają poszczególne małe grupy w życie parafialne i dzięki temu tworzą jedną rodzinę żywego Kościoła. Dziś Ruch Światło-Życie ciągle się rozrasta dzięki aktywnej obecności osób, które go tworzą i odkrywają jego bogactwo. Symbolicznie pokazuje to drzewo wyrastające z grobu ks. Blachnickiego. Założyciel Człowiek wiary konsekwentnej - tak mówi się o naszym założycielu Słudze Bożym ks. Franciszku Blachnickim. Odznaczał się wielkim autentyzmem i determinacją we wszystkim co robił. Urodził się w 1921r. Był bardzo aktywnym harcerzem, po wybuchu wojny brał udział w kampanii wrześniowej w 1939r, a po kapitulacji podjął działalność konspiracyjną. Po aresztowaniu przez 14 m-cy więziony był w Oświęcimiu, z czego 9 m-cy spędził w karnej kompanii i prawie miesiąc w bunkrze głodowym. W 1942 został przeniesiony do katowickiego więzienia, gdzie skazano go na karę śmierci. Po 5 miesiącach oczekiwania na wykonanie wyroku, został ułaskawiony. Do 1945r przebywał w różnych niemieckich obozach i więzieniach. W czasie pobytu na oddziale skazanców dokonało się jego cudowne nawrócenie. W tym czasie podjął decyzję oddania życia na służbę Bogu. Po zakończeniu wojny ukończył seminarium duchowne w Krakowie i w 1950 przyjął święcenia kapłańskie. Od samego początku jego życie kapłańskie było bardzo aktywne. Podejmowal liczne akcje i inicjatywy duszpasterskie, także trzeźwościowe - za co był więziony przez slużby bezpieczenstwa PRL. Ukonczył studia specjalistyczne na KUL. Bardzo pragnał, by jak najwiecej osób świeckich mogło poznać soborową naukę o Kościele i odnowionej Liturgii. W 1981r wyjechał z Polski i osiadł w Carlsbergu w Niemczech, gdzie zmarł w 1987r. W 2000 roku doczesne szczątki zostały przeniesione do kościoła parafialnego w Krościenku u stóp Kopiej Górki. Kopia Górka Centrum Ruchu znajduje się w Krościenku na Kopiej Górce. Jest to miejsce szczególne dla oazowiczów. Jego sercem jest Kaplica Chrystusa Sługi. Witraż, jaki znajduje się za ołtarzem wskazuje na źródło i cel życia chrześcijanina. Jezus-Sługa ukazany jest jako wzór zaufania Bogu i wypełnienia Jego woli poprzez całkowity dar z siebie. 18 sierpnia 2002r Ojciec Święty w Krakowie mówił do oazowiczów o dwóch filarach, na których opiera się Ruch Światło-Życie: "Umiłowanie Eucharystii i Biblii niech zawsze rzuca Boże światło na drogi waszego życia". Ta prawda także obecna jest w wystroju kaplicy. Przejście Bożego światła w życie człowieka dokonać się może tylko podczas modlitwy, a sprawia to swoją mocą Duch Św. Dlatego Kopia Górka nastraja do słuchania Słowa Bożego, do spotkania z Bogiem w Liturgii i sakramentach. Znak i symbol Dwa greckie słowa ΦΩΣ (Fos - światło) i ΖΩΗ (Zoe - życie), połączone litera Ω (omega) - to nasz program i zarazem metoda. Są one splecione w formie krzyża litera Ω - symbolem Ducha Świętego. Tylko w Duchu Świętym może zaistnieć jedność pomiędzy prawdami zawartymi w Ewangelii, a tymi, które są stosowane w życiu. Ruch pokazuje konieczność życia wg poznanych prawd, aby osiągnąć dojrzałość. Dojrzały chrześcijanin - Nowy Człowiek - to ktoś, kto żyje zasadą Światło-Życie, kto poddaje swoje życie światłu. Takie życie w świetle promieniuje na otoczenie, wyzwala dobro, rodzi życie, o czym przypominają witraże-promienie w Kaplicy Chrystusa Sługi na Kopiej Górce. Założyciel Ruchu, ks. Franciszek Blachnicki, wskazuje na pięć źródeł światła, którymi dla chrześcijanina są: rozum, sumienie, Słowo Boże, Jezus Chrystus i Kościół. Krucjata Wyzwolenia Człowieka Powstała jako odpowiedź na apel Ojca Świętego: "Proszę, abyście przeciwstawiali się wszystkiemu, co uwłacza ludzkiej godności i poniża obyczaje zdrowego społeczeństwa, co czasem może aż zagrażać jego egzystencji i dobru wspólnemu, co może umniejszać jego wkład do wspólnego skarbca ludzkości, narodów chrześcijańskich, Chrystusowego Kościoła." Krucjata stała się darem Ruchu podczas jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Jej celem jest ratowanie człowieka z różnych zniewoleń i zagrożeń. Opiera się na modlitwie i abstynencji od alkoholu podejmowanej przez jej członków w intencji osób zniewolonych przez lęk, kłamstwo, alkohol, nikotynę, narkotyki, seks, modę, media, gry hazardowe, komputerowe, przez sekty itp. Krucjata Wyzwolenia Człowieka jest programem działania wyrastającym z chrześcijańskiego poczucia odpowiedzialności i zaangażowania oraz formą chrześcijańskiego świadectwa życia, działalności charytatywnej i apostolstwa. Wobec społeczeństwa, narodu i państwa KWC podejmuje służbę ratowniczą w obliczu wielkich zagrożeń, przybierających nieraz rozmiary klęski społecznej. Krucjata Wyzwolenia Człowieka powstaje z inicjatywy Ruchu Światło-Życie jako jego służba (diakonia). Ruch wyłania spośród swoich członków specjalną diakonię wyzwolenia dla zajęcia się tym zadaniem. KWC jest ze swej natury ruchem religijnym, nadprzyrodzonym, ewangelizacyjnym, opierającym się na wierze w zbawczą moc Chrystusa i Jego Ducha. Krucjata sięga równocześnie do wszelkich dostępnych pomocy opartych na nauce i doświadczeniu, zasadach, metodach i środkach walki z alkoholizmem oraz innymi zagrożeniami. Główną patronką KWC jest Niepokalana, Matka Kościoła. Drugim patronem jest św. Stanisław, biskup i męczennik, patron ładu moralnego w Polsce. Obok św. Stanisława KWC czci także jako swego patrona św. Maksymiliana Kolbego, patrona pierwszej Krucjaty Niepokalanej. Zawołaniem KWC są słowa "Nie lękajcie się". Słowa często wypowiadane przez Chrystusa, a także często przywoływane przez Papieża Jana Pawła II. Godłem Krucjaty Wyzwolenia Człowieka jest tarcza, na której pod napisem "Nie lękajcie się" widnieje duży krzyż a pod nim z prawej strony duże "M", z lewej - małe "m". Krzyż to znak Krucjaty - wyprawy krzyżowej, a zarazem znak najgłębszej tajemnicy wolności. Prawdziwego wyzwolenia człowieka może dokonać tylko Chrystus, dlatego krzyż znajduje się w centrum herbu Krucjaty". Litera "M" symbolizuje stojącą pod krzyżem Maryję - wzór naszego oddania się Chrystusowi i zjednoczenia z Nim. Małe "m" po drugiej stronie krzyża to "my", którzy stajemy na zawołanie Papieża, aby wraz z Nim zjednoczyć się z Maryją w oddaniu się Chrystusowi. Prawdziwego wyzwolenia człowieka może dokonać tylko Chrystus, dlatego krzyż znajduje się w centrum herbu Krucjaty. "
ruch światło życie sekta